Zamknięcie roku; bilans którego nie ma…
Czwartek, 31 grudnia 2015
· Komentarze(0)
I tak oto czas roku 2015 się kończy; tzn skończy się dzisiaj o północy. Do tej godziny mogę jeszcze coś zrobić: napisać kilka zdań i będzie to w tym roku…
Tak czy owak, kiedy czytam to co zamieściłem w zacnym portalu „Bikestates” czuje pewien dyskomfort w postaci pewnego schematu w którym się poruszałem, a ja jestem przekonany o tym, że ŚWIAT NIE KRĘCI SIĘ WOKÓŁ ROWERA, NAWET KIEDY JA KRĘCE SIĘ PO ŚWIECIE ROWEREM.
Dzisiaj nie czuje ekscytacji która przeszywała mnie rok temu; beznamiętnie przemierzać krainy micro, sięgać po skalę macro, uświadomić sobie, że pojęcie początku jak i końca to tylko względne cechy- bo przecież nie ma pewności co do cyklu egzystencji.
Ostatnio spacerując po miasteczko dostrzegam jego uroki; kamienice starego miasta i wyjątkowość Galicji; co mnie obchodzi reszta Polski? Kiedy jestem w Galicji, obchodzi mnie tyle, że nie mam ochoty tam być, ale kiedy tam jestem nie żałuję….
Pozostaje niedosyt tego roku, nie wiem dlaczego, przejechałem sporo miejsc na północy i południu, może apetyt przeniosę na 2016, ale czy go zaspokoję?
Dzisiaj już bez emocji; coś zjeść i coś wypić, byle tylko szlag mnie nie trafił przed północą.
Gallicjanin
Jura jesień 2015
