"Blaszany bębenek”
Poniedziałek, 15 stycznia 2018
· Komentarze(0)
Posłużyłem się tytułem powieści Gintera Grassa, powieści, którą warto czytać do strony dwudziestej, później należy odłożyć ją, niedaleko kibla i korzystać kartka po kartce do podcierania.
Już jakiś czas temu stwierdziłem, że w bębenku piasty XT, którą mam w „Ogrze” jest jakby sucho, słychać delikatne stuki-póki; doraźnie wprowadziłem odrobinę FinishLine w kolorze zielonym, i wszystko zanikło. Teraz w ten, zimowy czas postanowiłem pobawić się w serwis owego urządzenia, posiłkując się informacjami z sieci, tak, aby sobie ułatwić całe zadanie. W zasadzie obyło się bez problemów, co ciekawe po rozebraniu owego urządzenia nie zauważyłem większych, zabrudzeń, czy suchości w łożyskach, rodzi się pytanie, po co to zrobiłem? Może po, to, aby serwis, i świeży smar polepszył działanie, i wydłużył żywotność napędu. Nie mam pewności, co do tej tezy.
Wczoraj utonąłem w lekturze amerykańskich bajkpakingowców, zgłębiając treści okraszone fotografiami; widać zasadnicze różnice w stylu jazdy, ubiorze, i terenie-, choć wschodnie wybrzeże wygląda jak Europa Środkowa, z fotografii emanują grupy ludzi, czyli tak zwana społeczność. Rzeczywiście dostrzec można, tam ludzi w różnym wieku; Oni, czyli określony system wartości, przynajmniej takie sprawiają wrażenie. Od tej lektury zakręciło mi się w głowie; rower tu, i tam, i na rowerze, i obok roweru; stalowe ramy, szerokie opony, i kierownice, kraciaste koszule- podwinięte rękawy, spodenki, i czapeczki, szyje otulone kominami, szalikami, uśmiechy permanentne, i aluminiowe puszki w dłoniach. Zimny klimat Alaski, ścieżki między zaspami- jadą fatbajki, szerokie obręcze, i ludzie otuleni w puchowe kurtki. To specjalny rodzaj ludzi: Amerykanie. Oni Cię pouczą, nakierują i wskażą kierunek
Wsłucham się w te rady, beznamiętnie, bo to miłe jak klepnięcie w ramie po długiej robocie, dorzucę kamyczek do tego ogródka, a przecież nie zmienię tego skąd jestem i dokąd zmierzam, nawet, jeśli donikąd.
Tak czy owak, serwisowania ciąg dalszy nastąpi; na deser zostawiam amortyzatory Manitou, to będzie szczyt moich umiejętności, pozostaje jeszcze kilka przyjemnych akcentów, jak szycie torebek, dobór siodełka do szosówki, wymiana linek, ustawienie klocków w hamulcach, i co najważniejsze poszukać wzrokiem słońca, jak wysoko jest dzisiaj?
